Jak długo istnieje Fundacja Wspierania Rozwoju Piłki Nożnej?
Fundacja powstała w maju 2015 roku, a więc niedługo będą to dwa lata.
Jakie grupy młodzieżowe są przez was trenowane?
Fundacja obejmuje wszystkie szczeble szkolenia w klubie, od skrzatów, przez żaki, orliki, młodziki, trampkarzy, aż po juniorów młodszych i starszych. Mówimy zatem o dzieciach i młodzieży między szóstym a dziewiętnastym rokiem życia.
Fundacja widnieje pod patronatem Jacka Trzeciaka, czy on również trenuje dzieci?
Nie, nie, Jacek nie zajmuje się trenowaniem w ścisłym tego słowa znaczeniu. Jest koordynatorem szkolenia dla całego pionu. Jego prawą ręką w zakresie szkolenia młodszych roczników (do trzeciej klasy podstawówki – tzw. „szkółka”) jest Piotrek Konieczny; u starszych tę rolę spełnia Kamil Rakoczy. Obaj zajmują się opracowywaniem dla trenerów podstawowych materiałów szkoleniowych, prezentacji, decydują o ogólnym kształcie szkolenia, dokonują ewaluacji, modyfikują pewne rzeczy, jeśli zachodzi taka potrzeba.
A kim Ty jesteś w tej hierarchii?
Zwykłym, szeregowym trenerem! (śmiech). Ale lubię siebie w tej roli. Prowadzę dwa roczniki w „szkółce”: 2008 oraz 2007. Z dziećmi w podobnym wieku pracuję również w szkole. Mam słabość do tego etapu szkolenia. Sporo w tym jeszcze dziecięcego entuzjazmu i szczerej radochy płynącej z biegania za piłką.
Jak wyglądają treningi?
Gdybym miał spróbować odpowiedzieć na to pytanie jednym zdaniem, powiedziałbym chyba, że ich jakość stoi w ostrym kontraście do ubogiego zaplecza, jakim Polonia dysponuje. Kiedy kilka lat temu kończyłem kurs trenerski i trafiłem do klubu na praktyki, byłem w ogromnym, pozytywnym szoku. Przyjmował mnie wtedy Tomek Bugajski. Nie wierzyłem własnym oczom, gdy pokazał mi archiwum własnych konspektów z poprzedniego roku. Każdy trening szczegółowy rozpisany w Excelu, do każdego ćwiczenia rysunek i komentarz z wykorzystaniem terminologii Coerverowskiej; w praktyce roczniki podzielone na mniejsze grupy (maksymalnie 15 osób), trenerzy (dwóch w każdym roczniku) zjawiający się na murawie pół godziny przez rozpoczęciem zajęć, rozkładający sprzęt, jeżdżący na szkolenia, czytający, doskonalący się; no i chłopcy – bardzo świadomi, otwarci, kreatywni. Z jednej strony, w dzisiejszych realiach jest to w jakimś sensie podstawa, ale ludzie z mojego pokolenia, kiedy słuchają o tych zmianach, szeroko otwierają oczy, nie dowierzają, w końcu nie boją się używać słowa „rewolucja”.
Jak Tobie współpracuje się z dziećmi?
Trudno mi sobie wyobrazić inną pracę. Uwielbiam też pisać ale niełatwo w dzisiejszym świecie zostać zawodowym pisarzem. W piłce jednak jestem zakochany od dziecka, szczególnie w jej podwórkowym, magicznym obliczu. Jednocześnie prawdopodobnie do końca życia bardziej niż szkoleniowcem pozostanę pedagogiem. Piotrek Konieczny, a więc mój współpracownik i jednocześnie bezpośredni przełożony, mówi jednak: „Ale to dobrze, że różnimy się właśnie w ten sposób, Lechu. Potrzebowaliśmy tutaj chyba nieco więcej tego pierwiastka”. Piotrek jest zafiksowany na punkcie piłki od strony typowo szkoleniowej. Mnóstwa rzeczy się od niego uczę – metodyka praca, uzasadnienia doboru środków, niuanse treningu mentalnego – zawsze stara się zwrócić uwagę na jakiś drobiazg, który w końcowym rozrachunku może mieć fundamentalne znaczenie. To facet, który zasypia i budzi się z piłką w głowie. Praca w takim towarzystwie, to naprawdę, bez cienia kurtuazji, ogromna przyjemność.
Rozumiem, a więc jeden rocznik prowadzisz z Piotrem Koniecznym, a drugi?
Z Piotrkiem trenuję chłopców urodzonych w roku 2008; rocznik 2007 prowadzimy razem Tomkiem Bugajskim, o którym wspominałem wyżej. Jest jedna historyjka, która najlepiej oddaje osobowość Tomka i tym czym jest dla niego praca z dziećmi. Na rok przed rozpoczęciem mojej trenerskiej przygody z Polonią, miałem swoją działalność gospodarczą – coś w rodzaju szkółki piłkarskiej. Wiedziałem już wówczas, że Tomek pracuje w Polonii, spotkaliśmy się na jakimś turnieju, rozmawialiśmy o materiałach szkoleniowych, które ostatnio kupował – miał tego łącznie kilkanaście gigabajtów na twardym dysku. Miesiąc, może dwa miesiące później, napisałem do niego, z pytaniem, czy byłaby możliwość, by za odpowiednią kwotę, udostępnił mi przynajmniej część tych treści (takich, które uznaje za najbardziej wartościowe), bo chciałbym doskonalić zajęcia jakie prowadzę w szkole. Odpisał, że dla niego najważniejsze jest, aby jak największa liczba trenerów, wiedziała o szkoleniu dzieci, jak najwięcej, i popełniała jak najmniej rażących błędów, dlatego jeśli mam ochotę, mogę w dowolnym momencie podejść do niego z dyskiem, a on udostępni mi wszystko co ma, nie biorąc za to nawet złotówki. Szczerze powiem, że trochę mi wtedy odjęło mowę.
To, co mówisz wydaje się naprawdę szalenie istotne. Historia właściwie na osobny wywiad. My jednak spotkaliśmy się tutaj przede wszystkim po to, by porozmawiać o filmach, które nagrałeś, i które dziś można zobaczyć na youtubowym kanale fundacji. Wasze nagrania wyglądają naprawdę profesjonalnie, skąd wziął się pomysł na taką formę przekazu?
Pomysł wyszedł od Piotrka, nieco ponad rok temu. Na początku to była luźno rzucona refleksja. Poważniej zacząłem o tym myśleć kilka miesięcy temu, kiedy opracowywałem cykle szkoleniowe dla całej szkółki, i uświadomiłem sobie, że na takie elementy jak czucie piłki, czy doskonalenie zwodów, wciąż mamy za mało czasu (choć i tak poświęcamy im w tym wieku mnóstwo uwagi) i powinniśmy się w tym zakresie posiłkować zadawaniem prac domowych dla dzieci. Zwykle są to proste ćwiczenia z piłką, które można wykonywać nawet na przedpokoju. Chcieliśmy dostarczyć chłopcom naszą, wewnątrz klubową bazę takich ćwiczeń i zwodów, do której w każdym momencie będą mogli zaglądać i doskonalić swoje umiejętności. Ostatecznie pożyczyłem więc kamerę i statyw ze szkoły, wybraliśmy czterech chłopaków, i kręciliśmy ich przez dwa dni. Samo nagrywanie poszło raz-dwa – montaż i opis filmu, zajął mi znacznie więcej czasu.
link do materiału: https://www.youtube.com/channel/UCFMQt86emqpXh3GP1NK3J-A
Do jakich widzów jest ten przekaz?
Nie ma tutaj ograniczeń wiekowych, choć wydaje się, że nasze klipy najbardziej atrakcyjne będą dla chłopców i dziewcząt w wieku szkolnym.
Jak chcecie się przebić z oglądalnością?
Szczerze mówiąc nie jest to działka, w której czuję się kompetentny. Uznałem, że skoncentruję się na tym, na czym się znam, a więc na przygotowaniu chłopaków, nakręceniu materiału, opisaniu i zmontowaniu klipów. Moja rola w tym momencie po prostu się kończy. Liczę na to, że znajdzie się ktoś, kto pomoże nam w promocji materiału, bo to naprawdę kawał dobrej roboty.
Czy planujecie dalszą pracę nad filmami dokształcającymi umiejętności piłkarskie?
Nie było rozmów na ten temat, ale to ciekawa perspektywa.
Dziękujemy za rozmowę i życzymy dalszych sukcesów w karierze trenerskiej :)
Rozmawiała:Michalina Burzyńska