We wczorajszym spotkaniu ze Ślęzą Wrocław, Polonia odnotowała swoją pierwszą porażkę w obecnym sezonie. Po ostatnim gwizdku sędziego poprosiliśmy o wypowiedź bramkarza bytomian, Dominika Brzozowskiego oraz pełniącego w tym meczu rolę pierwszego trenera, Tomasza Włokę.
Dominik Brzozowski – bramkarz Polonii Bytom
Chciałoby się powiedzieć po tym meczu – klątwa Szombierek. Wydaje się, że jesteście inną drużyną na wyjeździe, a inną u siebie.
Zgadza się, na razie mamy u siebie jedno zwycięstwo na pięć spotkań. Ale chcemy to odczarować, już w środę mamy do tego kolejną okazję. Mieliśmy dzisiaj więcej sytuacji bramkowych, niestety Ślęza wykorzystała swoje okazje, my nie. Wracamy na tarczy, ale w środę kolejny mecz i powalczymy o trzy punkty.
Jak z Twojej perspektywy wyglądała pierwsza bramka? Twoim zdaniem można było się zachować lepiej czy to była po prostu niefortunna sytuacja?
Tak, niefortunnie piłka odbiła się od Bediego, nie do końca byłem na to przygotowany, ale takie jest życie, takie sytuacje się zdarzają. Ja już wychodziłem do tego zagrania, chciałem skrócić kąt ale piłka pechowo wpadła do bramki, ale tak jak mówię, w środę powalczymy o trzy punkty.
Sądzisz, że ciężar tego spotkania spowodowany walką o lidera bardziej was mobilizował czy jednak przeszkadzał?
Myślę że byliśmy bardziej zmobilizowani, osobiście nie odczuwałem większej presji. Chciałem za wszelką cenę wygrać, ale tak się potoczyły losy meczu, że to Ślęza wywozi 3 punkty, a my zostajemy z niczym. Jednak podnosimy głowy do góry, to jest nasza pierwsza porażka i oby ostatnia.
Zimny prysznic?
Po części na pewno, ale poprzednie spotkania pokazały, że jesteśmy bardzo dobrą drużyną i tego się trzymamy.
Tomasz Włoka – asystent trenera, pełniący obowiązki pierwszego szkoleniowca w meczu ze Ślęzą
Niestety goście okazali się w tym meczu lepsi, natomiast pytanie brzmi co się dzieje z Polonią w momencie gdy gra na Szombierkach? Patrząc z zewnątrz trzeba przyznać, że w spotkaniach wyjazdowych lepiej to wygląda.
W: Wydaje się, że mamy Déjà vu z poprzedniego sezonu, gdy początek rundy wyglądał na własnym boisku bardzo podobnie. Aczkolwiek w tym momencie mamy u siebie więcej punktów niż rok temu. Kluczem w meczach domowych jest to, żebyśmy pierwsi zdobywali bramkę, to boisko sprzyja temu żeby się bronić, żeby kontrować. My jako gospodarz jesteśmy zmuszeni żeby atakować, prowadzić grę i mieć pod kontrolą całe spotkanie. To też drużyny które tutaj przyjeżdżają, tak jak Ślęza w drugiej połowie starają się korzystać z tej sytuacji i próbują nas zaskoczyć kontratakami. Niestety tym razem jeden z tych kontrataków nieszczęśliwie się dla nas skończył. Później mimo kilku sytuacji nie udało nam się zremisować, czego bardzo żałujemy. Pozostały nam trzy dni żeby się zregenerować, w środę zrehabilitować i pokazać kibicom, że bardzo nam zależy na zwycięstwach tutaj w Bytomiu.
To że mieliśmy po tym meczu szansę wskoczyć na pozycję lidera miało wpływ na chłopaków, było gdzieś tam z tyłu głowy?
W: Zgadza się, myślę jednak, że to było bardziej mobilizujące dla chłopaków niż deprymujące. Bardzo chcieli w tym meczu zwyciężyć, zresztą pokazali walkę do ostatniej minuty o te trzy punkty, biegali, robili co mogli. Detale zadecydowały o tym, że wynik jest taki a nie inny. My pomyliliśmy się o ten jeden raz za dużo w drugiej części spotkania. Końcówka to była już sytuacja va banque w naszym wykonaniu. Dlatego też padła bramka na 2:0 i wynik jest jaki jest.
Nie czujecie frustracji w sytuacjach kiedy tak jak w pierwszej połowie ta gra się nie do końca układała? Między 10, a 30 minutą był okres, gdy Ślęza miała kilka groźnych sytuacji. Jednak wybroniliśmy się, doszliśmy do kilku sytuacji w końcówce pierwszej połowy. Drugą część spotkania rozpoczęliśmy dobrze, wyszliśmy wysoko na rywala, mieliśmy swoje sytuacje, po czym dostajemy bramkę po kontrze.
Nic więcej nie trzeba dodawać do tego. My gdzieś w pierwszej połowie faktycznie przespaliśmy te 15 minut. Wydawało się, że druga połowa jest pod naszą kontrolą i ta bramka dla nas niebawem padnie. Niestety los sprawił, że było inaczej, a później mimo naszej gonitwy nie udało się wyrównać.
Zimny prysznic, czy takiego naszej drużynie nie trzeba było?
Nie, to będzie bardziej mobilizacja, żeby w kolejnych meczach być jeszcze bardziej skoncentrowanym, jeszcze bardziej zdeterminowanym. Zrobić wszystko ku temu, żeby jako pierwsi strzelić bramkę i do końca mieć kontrolę nad meczem.