
Polonia Bytom przegrała 0:1 z Wisłą Kraków w meczu 11. kolejki Betclic 1. ligi. Chociaż do domu wracamy z pustymi rękami, to z pewnością postawiliśmy rywalom trudne warunki i czoło możemy unieść wysoko.
W poniedziałkowy wieczór mieliśmy bez wątpienia do czynienia z hitem kolejki. Poloniści udawali się do Krakowa na spotkanie z Wisłą Kraków, która przewodzi tabeli Betclic 1. ligi. Królowa Śląska nie przegrała od połowy sierpnia, natomiast gospodarze starcia kończącego jedenastą serię gier potknęli się w tym roku tylko raz – w Legnicy z Miedzią, którą Poloniści nieco ponad tydzień temu rozbili na własnym terenie 4:0.
W pierwszych minutach spotkania gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Co prawda na nieco więcej pozwalali sobie gospodarze, ale przez długi czas nie byli w stanie wykreować konkretnej sytuacji strzeleckiej. Królowa Śląska skutecznie zamykała pole karne, więc pierwszy strzał na bramkę Axela Holewińskiego oddany został z dystansu i poza światłem bramki.
Z drugiej jednak strony i nasi piłkarze mieli problemy, by przedostać się pod bramkę Patryka Letkiewicza. Długo najgroźniejszą sytuacją pozostawała wrzutka z prawej flanki w pole karne Kacpra Michalskiego, który jednak w podanie włożył za dużo siły, przez co koledzy nie byli w stanie do niej dobiec.
Z jednej strony na drugą
W 15. minucie stworzyliśmy zagrożenie po rzucie rożnym. W sporym zamieszaniu udało się gospodarzom wybić piłkę z szesnastki.
Wisła, jakby chcąc uniknąć takich sytuacji, atakowała coraz śmielej, przenosząc ciężar gry na naszą połowę. Dwukrotnie z dystansu uderzał Maciej Kuziemka, a strzał z 20. minuty naprawdę w niewielkiej odległości minął prawy słupek bramki Holewińskiego. Niebezpiecznie robiło się też po stałych fragmentach gry.
Na szczęście Królowa Śląska przetrwała trudniejszy moment, a i sama spróbowała ukąsić rywala. Najpierw w 25. minucie Lucjan Zieliński odważnie wszedł w pole karne, wywalczając korner, a chwilę później z dystansu przymierzył Oliwier Kwiatkowski, jednak czujność zachował przy kozłującej piłce Letkiewicz.
Kiedy zegar wskazywał 29. minutę Jakub Krzyżanowski padł w polu karnym. Gospodarze domagali się rzutu karnego, jednak arbiter nie zdecydował się na wskazanie wapna, a analiza VAR wyraźnie pokazała, że o faulu nie mogło być mowy.
Przenieśliśmy się na przeciwległą stronę boiska. Najpierw w 33. minucie zablokowany został strzał Konrada Andrzejczaka, a kilkadziesiąt sekund po tej akcji po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Tomasza Gajdy najpierw Zieliński trafił w poprzeczkę, a później Andrzejczak posłał futbolówkę obok słupka. Nawet gdyby jednak zatrzepotała w siatce sędzia boczny dopatrzył się pozycji spalonej. Poszliśmy jednak za ciosem, spychając rywali do defensywy, chociaż zabrakło uderzenia w światło bramki.
Nim obie strony zeszły do szatni warto odnotować sytuację z 42. minuty, gdy Kacper Duda uderzył po dośrodkowaniu z narożnika z pierwszej piłki i gdyby nie stojący na drodze lotu piłki Zieliński kto wie, czy Holewiński nie musiałby interweniować.
Obiecujący początek
Kilkanaście sekund po zmianie stron Jakub Arak odebrał rywalowi piłkę w środkowej strefie boiska, ta chwilę później trafiła do Andrzejczaka, który spróbował uderzenia z narożnika szesnastki, ale skutecznie zainterweniował Letkiewicz.
W 50. minucie przyspieszyła Wisła. Julius Ertlthaler wrzucił z prawej strony w szesnastkę, gdzie tylko czekał na możliwość uderzenia Frederico Duarte, ale przestrzelił. Był to jednak sygnał ostrzegawczy dla naszej drużyny, który wzięli sobie do serca, bowiem już kilkadziesiąt sekund później przejęli piłkę na wysokości 20 metra i z dystansu mocno uderzył Kwiatkowski, zmuszając do efektownej robinsonady golkipera Wisły.
Gospodarze nacierają
Coraz bardziej widoczny zaczynał być snajper etatowy klubu z Krakowa Angel Rodado, który po rozpoczęciu drugiej części gry częściej dochodził do piłki i był widoczny w ostatniej tercji przed bramką Holewińskiego. Jak choćby w 60. minucie, gdy po rzucie wolnym uderzył nieco nieoczekiwanie, angażując nasz blok obronny czy pięć minut później, gdy wyłuskał piłkę spod nóg naszego zawodnika po czym podał do kolegi.
W 69. minucie Rodado uderzył z dystansu, jednak fenomenalnie zainterweniował Holewiński.
Niestety nasz młody golkiper nie miał szans chwilę później, gdy piłkę z lewej strony otrzymał centralnie ustawiony James Igbekeme, który kilka minut wcześniej pojawił się na boisku – i mocnym strzałem otworzył wynik pojedynku.
Próbowaliśmy odpowiedzieć niemal natychmiast, jednak musieliśmy mieć się na baczności, bowiem gospodarze nie mieli zamiaru poprzestawać na minimalnym prowadzeniu i w 77. minucie przeprowadzili kontratak, po którym strzał zdołał oddać Duarte, jednak po rykoszecie piłka wyleciała poza pole gry.
W 85. minucie znów zrobiło się niebezpiecznie i znów swoją klasę potwierdził Holewiński, broniąc trudny strzał z dystansu.
Z pustymi rękami
O ile w pierwszej połowie gra była znacznie bardziej wyrównana, o tyle w drugiej części gry Wisła posiadała przewagę, którą przekuła na trafienie na wagę trzech punktów. Chociaż wracamy do domu z pustymi rękami z pewnością możemy unieść czoło wysoko. Dla Wisły to nie była łatwa przeprawa.
Betclic 1. liga – 11. kolejka
Wisła Kraków – Polonia Bytom 1:0 (0:0)
Bramki: 1:0 James Igbekeme (70’)
Wisła: Letkiewicz – Giger, Biedrzycki, Grujcic, Krzyżanowski (63’ Lelieveld), Carbo, Duda (83’ Omić), Kuziemka (63’ Igbekeme), Ertlthaler (90’ Nikaj), Duarte, Rodado (K)
Polonia: Holewiński – Krzyżak (76’ Szymusik), Azatskyi, Matić, Łabojko (76’ Bakala), Gajda (K), Michalski (70’ Apolinarski), Zieliński, Kwiatkowski (55’ Sarmiento), Andrzejczak, Arak (70’ Wojtyra)