
Polonia Bytom przegrała starcie ze swoją imienniczką z Warszawy w meczu 14. kolejki Betclic 1. ligi. Chociaż to nasi zawodnicy tuż po zmianie stron otworzyli wynik za sprawą bramki Oliwiera Kwiatkowskiego, gospodarze w ciągu nieco ponad dziesięciu minut po trafieniach Dave’a Gnaase’a i Roberta Dadoka wyszli na prowadzenie, którego nie oddali do końcowego gwizdka.
Kiedy naprzeciw siebie stają drużyny z taką historią – dwaj dwukrotnie mistrzowie Polski, wydaje się, że emocje są gwarantowane. A jeśli obie zdążyły zatęsknić za zwycięstwami (klub z Warszawy na trzy punkty czeka od 30 sierpnia, natomiast bytomianie po raz ostatni triumfowali 20 września) z pełnym przekonaniem można powiedzieć, że będziemy świadkami meczu, w którym postawią wszystko na jedną kartę. Tak jednak w wietrzny, sobotni wieczór przy Konwiktorskiej w Warszawie nie było. Co gorsza mecz nie potoczył się po naszej myśli, ale… po kolei.
W pierwszych minutach natarcie przeprowadzili gospodarze, ale nie wynikło z tego nic konkretnego. Chwilę później inicjatywę przejęli nasi piłkarze, próbując cierpliwie budować ataki pozycyjne i długo utrzymując się przy piłce. Efekty pomału przychodziły.
Pomysł jest, bramek nie ma
W 9. minucie nasze serca zabiły mocniej. Najpierw, kiedy w polu karnym padł Konrad Andrzejczak, a chwilę później, gdy dwukrotnie próbował Mateusza Kuchtę pokonać Kamil Wojtyra. Piłka ostatecznie opuściła boisko, ale zanim gospodarze wznowili grę wrzutem z autu arbiter, pan Filip Kaliszewski, czekał na analizę kolegów z VAR-u. Ostatecznie jedenastki nie podyktował.
Pomysł naszej drużyny na mecz był wyraźnie widoczny, jednak klub ze stolicy zachowywał czujność w okolicach dwudziestego metra, co uniemożliwiało podopiecznym Łukasza Tomczyka mocniej zaangażować Kuchtę. Dwukrotnie też złapani zostali na pozycjach spalonych.
W 26. minucie znów przed szansą stanął Wojtyra otrzymując podanie od Oliwiera Kwiatkowskiego po rzucie wolnym wykonywanym przez Tomasza Gajdę – niestety przestrzelił. Ta aktywność dawała jednak nadzieję, że wynik na tablicy wkrótce się zmieni.
Słupek
Do głosu zaczęli dochodzić jednak piłkarze w czarnych koszulkach, ale Axel Holewiński – podobnie jak Kuchta, nie miał za dużo pracy. Aż do 31. minuty, kiedy mogliśmy powiedzieć o dużym szczęściu. Najpierw piłkę odzyskał w środkowej strefie boiska Robert Dadok, podał ją Łukaszowi Zjawińskiemu, który uderzył sprzed pola karnego. Holewiński wyciągnął się jak struna, jednak nie był w stanie sięgnąć futbolówki, która uderzyła w słupek.
Zjawiński sprawdził czujność naszego golkipera dwie minuty później, gdy głową próbował wykończyć dośrodkowanie Eriona Hoxhallariego. Młodzieżowiec Polonii Bytom zachował jednak spokój i bez większych trudności zatrzymał to uderzenie.
Gospodarzom brakowało wykończenia szans, które się pojawiały, piłkarzom z Bytomia pójścia za ciosem, gdy rozkręcali swoje akcje. Do przerwy więc zeszliśmy przy bezbramkowym remisie i – nie ukrywajmy – liczyliśmy na nieco więcej.
Wet za wet
Pozostawała jednak druga połowa i już w 48. minucie Oliwier Kwiatkowski świetnie wykończył akcję nasze drużyny. Najpierw zbił futbolówkę Andrzejczak, a asystę zanotował przed chwilą meldujący się na boisku Jakub Arak i wyszliśmy na prowadzenie!
Radość niebiesko-czerwobych szybko ucięli jednak gospodarze. W 52. minucie Robert Dadok podał do Daniego Vegi, który umieścił piłkę w siatce. Sędziowie przed monitorami byli jednak czujni i poprosili arbitra głównego do monitora. Sędzia z Gdańska przez kilkadziesiąt sekund analizował jedno z wcześniejszych zagrań Zjawińskiego, który walcząc z Oleksandrem Azatskyim o piłkę dotknął ją ręką. Bramka została więc nieuznana.
Co nie udało się w 52. minucie udało się niecałe dziesięć minut później. Wówczas w polu karnym piłkę otrzymał Dave Gnaase, nasi defensorzy nie zdążyli z zablokowaniem uderzenia i 28-letni Niemiec doprowadził do wyrównania.
Piłkarze Mariusza Pawlaka poszli za ciosem. Ledwie dwie minuty po golu wyrównującym trafienie zanotował Dadok, co wydawało się zaskoczyć naszych zawodników.
Walczymy!
Musieliśmy wziąć się za odrabianie strat. W 71. minucie Mikołaj Łabojko posłał fenomenalne podanie do Kwiatkowskiego, ale naszego młodego piłkarza uprzedził Kuchta, odważnie wychodząc przed linię pola karnego.
Gospodarze się cofnęli, co mogło być wodą na młyn dla Królowej Śląska. Trudno jednak było przebić mur zbudowany z defensywnie usposobionych od momentu wyjścia na prowadzenie zawodników warszawskiej Polonii. Jeśli nie udawało się podejść bliżej próbowaliśmy z dystansu, jak choćby Arak w 75. minucie, czy Franco Sarmiento dwie minuty później.
Utrzymywaliśmy się przy piłce, posiadaliśmy inicjatywę, gospodarze nastawiali się co najwyżej na kontrataki, jednak nie przekładało się to na bramki bytomian. Co ciekawe bliżej strzelenia bramki byli nasi rywale. W 85. minucie Oliwier Wojciechowski był blisko pokonania Holewińskiego, który stanął na wysokości zadania, zatrzymując zmierzającą pod poprzeczkę piłkę.
Osiem minut nadziei
Arbiter do drugiej części gry doliczył minimum osiem minut! Niestety gospodarzom udało się nie tylko oddalić ciężar gry od swojej bramki, ale byli blisko postawienia pieczęci na trzech punktach, gdy Azatskyi wybijał w 95. minucie piłkę z linii bramkowej.
Nie udało się. Z Warszawy wracamy z pustymi rękami. Szkoda.
14. kolejka Betclic 1. ligi
Polonia Warszawa – Polonia Bytom 2:1 (0:0)
Bramki: 0:1 Oliwier Kwiatkowski (48’), 1:1 Dave Gnaase (61’), 2:1 Robert Dadok (63’)
Polonia W.: Kuchta (K) – Brashido, Salihu, Grudniewski, Hoxhallari (90’ Janasik), Gnaase, Dadok, Poczobut, Vasin (67’ Wojciechowski), Vega (90+5’ Buksa), Zjawiński
Polonia B.: Holewiński – Szymański (82’ Szymusik), Azatskyi, Matić, Łabojko, Gajda (K), Calavera (66’ Michalski), Zieliński (77’ Apolinarski), Kwiatkowski, Andrzejczak (66’ Sarmiento), Wojtyra (46’ Arak)







![[Betclic 1. liga] Konferencja prasowa po meczu Polonia Bytom - Znicz Pruszków 2:0](https://i.ytimg.com/vi/yNZly--r-1I/default.jpg)





















