Dawid Wolny: Ten wyścig da się wygrać [WYWIAD]

Wieczór bez meczu piłkarskich Mistrzostw Świata wcale nie musi być wieczorem straconym. W ramach dalszych artykułów podsumowujących zakończoną rundę jesienną, dziś zaprezentujemy Wam zapis rozmowy z zawodnikiem, który ostatnimi czasy wyjątkowo często pojawiał się na ustach sympatyków naszego Klubu. Zapraszamy do lektury wywiadu z napastnikiem Polonii Bytom, Dawidem Wolnym.

 

Dawid Wolny w tym roku wyjątkowo często pojawiał się na ustach wielu kibiców piłki nożnej, nie tylko w Bytomiu. Nic w tym dziwnego, gdyż już wiosną stał się najlepszym strzelcem Polonii a w minionych miesiącach rozpędzał się jeszcze bardziej, aż do momentu, w którym to został najbardziej bramkostrzelnym napastnikiem spośród wszystkich lig szczebla centralnego w naszym kraju. Zachęcamy do przeczytania wywiadu z napastnikiem Niebiesko-Czerwonych, w którym dowiecie się nie tylko ciekawostek piłkarskich związanych z Dawidem, ale również tego, jaki jest prywatnie. Przed Wami, Dawid Wolny!

 

Mateusz Skutnik: Jak się czujesz wiedząc, że jesteś najlepszym napastnikiem jesieni spośród wszystkich centralnych lig piłkarskich w Polsce?

Dawid Wolny: Jest mi bardzo miło. Cieszę się, z tego faktu, jednak nie raz powtarzałem, że na moje liczby pracuje cała drużyna. Jestem w dobrej dyspozycji a to również zasługa moich kolegów z szatni, bo to oni wypracowują nam, napastnikom sytuacje strzeleckie, a naszym zadaniem pozostaje umieścić piłkę w bramce drużyny przeciwnej. Nie da się też ukryć, że sprzyjała nam atmosfera w drużynie. Na boisku jesteśmy jedną, wielką rodziną, która pomaga sobie nawzajem. To wszystko sprzyjało, że po prostu było mi przez ostatnie miesiące zdecydowanie łatwiej.

 

M.S.: Dziewiętnaście bramek dało Ci tytuł króla strzelców na półmetku rozgrywek z dosyć bezpieczną przewagą nad resztą stawki. To oznacza dobrą jesień dla samego Dawida Wolnego?

D.W.: Patrząc na same liczby to zdecydowanie tak. Mimo wszystko taka liczba musi coś oznaczać. Sam dla siebie staram się być jednak dosyć wymagający. Rozpamiętuję wszystkie te sytuacje, których nie udało się zamienić na bramkę – bo i takie były. Nie ma jednak co wybrzydzać. Wykonaliśmy jako zespół dobrą robotę i mam nadzieję, że przełoży się to na nasze wyniki podczas rundy wiosennej. Nie tylko mnie, ale i całą drużynę stać na realizację celu, jaki postawiliśmy sobie przed rozpoczęciem sezonu.

 

M.S.: Która bramka z tych zdobytych jesienią dała Ci największą satysfakcję lub miała dla Ciebie największą wartość? Trochę ich pewnie było…

D.W.: Myślę, że przede wszystkim te bramki, które dały ostatecznie zespołowi trzy punkty. Mam tu chociażby na myśli wygrane mecze w Brzegu czy Goczałkowicach-Zdroju, gdzie nie było łatwo, ale udało mi się pokonać bramkarza rywali na wagę zwycięstwa. Dobrze wspominam też wygrany mecz z rezerwami Górnika Zabrze, gdzie zdobyłem hat-tricka.

 

M.S. Natknąłem się na jeden z Twoich wywiadów, które udzieliłeś oficjalnej stronie internetowej Odry Opole. Jesień przyniosła Ci dziewiętnaście bramek, jednak cofając się nieco w czasie mało kto wie, że w meczu rezerw opolskiego klubu zdobyłeś kiedyś dwanaście bramek… w jednym spotkaniu! Jak Ty to zrobiłeś?!

D.W.: Tak, doskonale pamiętam tamten mecz. Akurat z powodu lekkiej kontuzji pauzowałem w jednym spotkaniu III-ligowej wówczas Odry a miała ona grające w A-klasie rezerwy. Dla podtrzymania rytmu meczowego trenerzy zdecydowali się mnie skierować do wyjściowego składu rezerw na spotkanie z Gazownikiem Wawelno. Oprócz mnie trener Zbigniew Smółka do drugiej drużyny odesłał chyba również czwórkę innych zawodników w tym dniu, no i zagraliśmy. Czułem głód gry i cieszę się, że dobrze nastawiłem swój celownik…

 

M.S.: … chcesz powiedzieć, że co strzelałeś to wpadało?

D.W.: Właśnie powiem Ci, że nie! (śmiech) Miałem tych sytuacji bardzo wiele i dwóch sytuacji, choć nie stuprocentowych, nie udało się zamienić na gole. Nie jest to częsty przypadek, więc z pewnością zapamiętałem tamto spotkanie.

 

Fot. Bramki Dawida Wolnego dały Polonii zwycięstwo w meczu z MKS-em Kluczbork

 

M.S.: Jesteś chyba najbardziej kojarzonym wychowankiem Groszmalu Opole. Powiedziałeś również podczas przytoczonego wcześniej wywiadu, że do piłki zachęcił Cię dziadek. Na Twoich kanałach social media często można zobaczyć widząc Cię grając z dziadkiem… w szachy. To taki Twój sposób odprężenia od piłki?

D.W.: To właśnie mój dziadek nauczył mnie grać w szachy. Jestem też bardzo rodzinną osobą. Cenię sobie czas z nimi, mam cudowną rodzinę, którą nie zamieniłbym na żadną inną. Gdy już zjeżdżam w przerwie od piłki do domu to doceniam możliwość spotkania z nimi i wspólnym dzieleniem się czasu. W tym przypadku akurat z dziadkiem zawsze tą partyjkę szachów trzeba rozegrać! (śmiech) Trzeba ten czas pielęgnować a z dziadkiem akurat nasze pojedynki są bardzo ciekawe, no i bardzo długie. Szachy tak jak powiedziałeś to dla mnie również odskocznia od piłki. To bardzo logiczna gra, gdzie trzeba nieco pogłówkować, jak tego mojego dziadka wykiwać! (śmiech)

 

M.S.: W tym przypadku uczeń już przerósł mistrza czy starsza szkoła ciągle górą?

D.W.: Miewamy takie dni, że ja wygrywam dwie partie, ale w rewanżu przyjeżdżam dajmy na to tydzień później, to wtedy dziadek skutecznie łoi mi tyłek! (śmiech) Jednak jego doświadczenie niejednokrotnie okazuje się bardzo przydatne. Toczymy bardzo wyrównane partie.

 

M.S.: Zmieniając nieco klasyka, może powtórzymy łacinę? Amicum proba, probatum ama („Przyjaciół sprawdzaj, sprawdzonych kochaj” – przyp. red.) – pamiętasz co to znaczy?

D.W.: Tak, doskonale pamiętam (po czym Dawid w pełni skutecznie udziela odpowiedzi na pytanie). Jak już wcześniej powiedziałem, jednak bardzo rodzinną osobą. Cenię sobie więzi międzyludzkie. Przyjaźń z moimi najbliższymi, których znam od lat, a nawet od przedszkola, jest dla mnie bardzo ważna. Co roku się spotykamy w grudniu, kiedy każdy z nas wraca z rozjazdów i urządzamy sobie swoją wigilijkę. Mamy ze sobą stały kontakt. Łacińskie powiedzenie, które powiedziałeś to część mojego pierwszego tatuażu. Jestem ekstrawertykiem, osobą otwartą na kontakty międzyludzkie a granie w piłkę sprawia, że dzięki podróżom poznaję mnóstwo nowych, ciekawych ludzi.

 

M.S.: Wiemy już, że kolekcjonujesz tatuaże. Odpowiadając na wcześniejsze pytanie pokazałeś mi swój pierwszy z nich, a czy od momentu gry w Polonii przybył Ci jakiś nowy?

D.W.: Właśnie niedawno przybył mi nowy, pierwszy za czasów gry w Polonii. To z gatunku anime. Wychowałem się na mandze Naruto. Polecam tę serię szczególnie młodym dzieciakom, gdyż wskazuje ona jakimi wartościami powinien kierować się młody człowiek w życiu. Akurat w tym anime fajnie jest pokazana wartość przyjaźni, jaką silną rolę odgrywa w kontaktach międzyludzkich. No i właśnie tatuaż z jej głównym bohaterem, a więc samym Naruto pojawił się ostatnio na mojej ręce.

 

Fot. Dawid Wolny cieszy się z bramki Filipa Żagla w meczu z Polonią Nysa.

 

M.S.: Przechodząc w kolejny temat podsumowujący minioną jesień, spróbuj proszę w maksymalnie dwóch zdaniach odpowiedź na następujące pytanie: Drugie miejsce po rundzie jesiennej to dobre miejsce dla Polonii Bytom. Tak czy nie i dlaczego Twoim zdaniem?

D.W.: Odpowiem może tak: Na koniec sezonu byłoby to złym miejscem, jednak z naszej perspektywy jest ono dobre. Łatwiej zawsze jest gonić lidera, niż przed nim uciekać.

 

M.S.: Peleton pędzących drużyn jest tym razem spory…

D.W.: Nie ma się co oszukiwać, iż cztery punkty, jakie Raków zgromadził więcej od nas to żadna przewaga na przestrzeni siedemnastu meczów. Oczywiście moja wcześniejsza odpowiedź zależała od zajmowanego przez nas miejsca w tabeli, bo gdybyśmy byli na pierwszy miejscu z bezpieczną przewagą nad drugą drużyną to odpowiedź byłaby zdecydowanie inna. To wtedy inna perspektywa patrzenia na tabelę, ale biorąc pod uwagę rzeczywisty fakt, absolutnie nie uważam, abyśmy byli teraz na straconej pozycji.

 

M.S.: Jest jakieś wydarzenie, sytuacja albo mecz, którego najbardziej żałujesz podczas rundy jesiennej?

D.W.: Myślę, że kogokolwiek z drużyny byś nie zapytał, to odpowiedź będzie taka sama…. Mecz z Miedzią II Legnica uważam był pod pełną naszą kontrolą i oczywiście, w piłce nożnej zdarzają się błędy, jednak my po nich przegraliśmy tamto spotkanie. Również biję się w pierś, bo uważam, że sam mogłem w tamtym meczu w kilku sytuacjach zachować się lepiej. Trudno, to już jednak historia.

 

M.S.: Można powiedzieć, że na wzór poprzedniego sezonu lepiej wychodziła nam końcówka rundy, niż jej początek. Seria pięciu zwycięskich meczów z rzędu na koniec rundy skutecznie zmniejszyła dystans do częstochowian. Nie żal trochę, że akurat ta passa akurat przypadła na ostatnie mecze w 2022 roku?

D.W.: Zdecydowanie. Żal tym bardziej, że ta końcówka rundy umocniła nas w przekonaniu, że ten wyścig da się wygrać. Szczególnie było to widać w Gubinie, gdzie bramka Lucka Zielińskiego dała nam bardzo ważne zwycięstwo. Nic nam wtedy nie sprzyjało, począwszy od stanu murawy, przez kontuzje Michała Bedronki z początku meczu, gry w dziesięciu od 30′ minuty spotkania, skończywszy na niestrzelonym przez gospodarzy rzucie karnym w doliczonym czasie gry. To wszystko nas dodatkowo umotywowało, wzniosło na wyżyny. Widać to było po naszej radości z kibicami po końcowym gwizdku sędziego. Porównałbym to do reakcji klasowego zespołu, który w ten sposób reaguje na niesprzyjające okoliczności, a mimo to odnosi ważne zwycięstwo.

 

M.S.: Ważnym wydarzeniem było również obronienie Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Bytom. Co prawda sztab szkoleniowy w tych rozgrywkach pozwolił Ci odpocząć, na wiosnę Twoja pomoc będzie niezwykle potrzeba w celu zrobienia lekkiego „szumu” w tych rozgrywkach.

D.W.: Pozostawiam to do decyzji trenerów. Jesienią drużyna obroniła trofeum, ja nie zagrałem ani minuty, jednak rozumiałem ich decyzje, gdyż trzeba było grać w niektórych przypadkach do trzy dni. Zdrowie mi dopisywało i mam nadzieję, że będzie tak również na wiosnę. Jeśli trzeba będzie pomóc na boisku w wojewódzkiej edycji Pucharu Polski, moim obowiązkiem jest wywiązać się z powierzonego mi zadania.

 

Fot. Dawid Wolny rozpoczął jesień od bramki w pierwszym mecz z Wartą Gorzów a zakończył ją bramką na wagę zwycięstwa w Goczałkowicach-Zdroju.

 

M.S.: Zdobywałeś bramki dla Polonii w dziesięciu meczach rundy jesiennej. Wiesz ile z tych meczów wygraliśmy?

D.W.: (chwila namysłu) Dziesięć? (śmiech)

 

M.S.: Dokładnie, statystyka to 10/10. Nie odczuwasz wrażenia, że Twoim kolegom z drużyny gra się po prostu pewniej wiedząc, że na boisku przebywa w tej chwili Dawid Wolny?

D.W.: To niezwykle miła dla mnie statystyka. Umacnia mnie w tym, co robię. Zaskoczyłeś mnie w tym szczerze mówiąc, bo nie zagłębiałem się w tej tematyce. Co to pytania to myślę jednak, że niekoniecznie tak jest. Zawsze staram się wywiązywać ze swojej roli i cieszę się, że wspólnie możemy zwyciężać. Wygrywaliśmy również mecze, w których mnie akurat do siatki rywala trafić się nie udało. Najważniejsze, aby wynik indywidualny przekładał się na wynik drużynowy.

 

M.S.: Wątków historycznych ciąg dalszy. Grając w Polonii długo musiałeś czekać na swój pierwszy hat-trick. Zadam Ci zatem inne pytanie, wiesz ile dubletów ustrzelałeś od poprzedniego hat-tricka?

D.W.: Pamiętam, że kiedyś rozmawialiśmy o tym prywatnie! (śmiech) Dokładnej liczby Ci nie podam, bo nie jestem w stanie sobie przypomnieć, ale pamiętam, że razem się śmialiśmy z tego, że ciągle gdzieś tej trzeciej mi brakowało.

 

Fot. W tym sezonie Dawid Wolny miał niemal stuprocentowa skuteczność przy rzutach karnych. Za chwilę poślę piłkę do bramki w meczu z Górnikiem II Zabrze,

 

M.S.: No to Ci przypomnę. Dokładnie dziesięć dubletów dzieliło Twój ostatni hat-trick (27.04.2016, Odra Opole – LKS Czaniec 6:0 – przyp. red.) od tego z meczu z Górnikiem II Zabrze. Po trzech bramkach wbitych w spotkaniu z zabrzanami odczułeś ulgę, że wreszcie się udało?

D.W.: Żeby było ciekawiej to wspomnę, że pamiętam, iż sporo też musiałem się naczekać na te trzy bramki w meczu z Czańcem. Poczułem na pewno radość z tych trzech goli zdobytych w jednym spotkaniu. Nie obraziłbym się jednak, gdyby była możliwość podzielenia tego wyniku na trzy bramki w meczach, w których wygrać nam się jesienią nie udało. Hat-trick to jednak miłe uczucie, które dodatkowo pozwala po meczu się uśmiechnąć.

 

M.S.: 107 bramek zdobytych podczas gry na poziomie centralnym może robić wrażenie. Strzelałeś w Opolu, Nowym Sączu, Kołobrzegu, Ostródzie, Kluczborku, Częstochowie, Zdzieszowicach a teraz i w Bytomiu. Masz 28 lat, spore już doświadczenie i pewnie jeszcze sporo sił na przynajmniej podwojenie tego wyniku…

D.W.: To też nie jest tak, że zawsze co strzelałem, to wpadało. Owszem, zdarzały się spadki formy, to normalne w tym zawodzie. Trzeba jednak w takich sytuacjach przemyśleć niektóre sytuacje i wyciągnąć z nich wnioski na przyszłość. W każdym z tych miejsc które wymieniłeś poznałem również fajnych ludzi. Kontakty zostają na przyszłość, przyjaźnie nawet na lata. Tak jest również i tutaj. To jest w piłce cudowne, że każda zmiana przynależności klubowej daje nam możliwość poznania nowych ludzi.

 

M.S.: Zaczęliśmy poniekąd od Groszmalu i poniekąd na nim skończymy. Jesteś jego wychowankiem, ale w młodym wieku zostałeś zawodnikiem Odry, przechodząc przez kolejne drużyny młodzieżowe opolskiego klubu. Co przekazałbyś obecnie młodym zawodnikom Akademii Piłkarskiej Polonii Bytom na ich drodze do piłkarskiej kariery?

D.W.: Od małego trzeba najpierw posiadać miłość do piłki. Bez pasji nie mogą zostać poczynione dalsze kroki. Dopiero później, w momencie dorastania, rozwoju, przychodzą kolejne tajniki przyswajania wiedzy. Do tego dochodzi aspekt trenerski, a więc który trener w którą stronę cię pokieruje. Później już pozostaje ciężka praca na drodze do sukcesy. W moim przypadku miłość do piłki zaszczepili we mnie tata oraz wspomniany wcześniej dziadek. Na początku każdy, tak jak i ja, zostaliśmy tą piłką zauroczeni. Zapewne każdy od małego oglądał wielkie imprezy piłkarskie, miał swoich idoli, później ulubione kluby. To jest piękne, gdzie widzisz dzieciaków w koszulkach swoich idoli, kopiąc piłkę i ciesząc się z każdego, nawet niecelnego podania. Oni czerpią z tego radość. Kochają to, co robią. Niech ta radość z gry będzie dla tych najmłodszych pierwszym przystankiem w drodze do sukcesu!

 

Rozmawiał: Mateusz Skutnik

Wszystkie filmy

 Polonia Bytom Fanshop

Miejsce na twoją reklamę