Orest Tkaczuk od początku zimowego okresu przygotowawczego świetnie wkomponował się w drużynę Polonii Bytom. Świadczą o tym nie tylko zdobywane podczas sparingów bramki, ale również i gra samego zawodnika. Zapraszamy do lektury wywiadu z nowym nabytkiem Polonii Bytom.
Rozmawia: Mateusz Skutnik
Mateusz Skutnik: Przebywasz z nasza drużyną od samego początku zimowego okresu przygotowawczego. Jakie są Twoje odczucia po miesiącu obecności w nowym otoczeniu?
Orest Tkaczuk: Od pierwszego dnia czuję się tutaj bardzo komfortowo. Wyczułem w szatni przyjemny klimat. Wszyscy są dla mnie życzliwi i czuje od ludzi z klubu wsparcie. Podoba mi się w Polsce mentalność ludzi, czuć tutaj różnicę. Widzę uśmiechnięte twarze kierowane w moją stronę i chcę się tym ludziom odwdzięczać.
M.S.: Pochodzisz z Ukrainy, ale płynie w Tobie polska krew. Mógłbyś przybliżyć naszym kibiców Twoją więź z naszym krajem?
O.T.: Pochodzę regionu wołyńskiego, który kilkadziesiąt lat temu należał do terytorium Polski. Moja babcia była córką Polaków, więc stąd właśnie mam korzenie polskie. Cieszę się z tego i mam nadzieję, że pomoże mi to jeszcze bardziej być tutaj w Polsce akceptowanym.
M.S.: Jesteś wychowankiem Wołynia Łuck, jednak w młodym wieku trafiłeś do akademii Szachtara Doniec, a więc jednej z najlepszych akademii piłkarskich na Ukrainie. Opowiedz proszę, jak wyglądał Twój pobyt w Doniecku.
O.T.: Mając piętnaście lat otrzymałem zaproszenie do akademii Szachtara Donieck, w której spędziłem łącznie pięć lat. Moim zdaniem jest to najlepsza akademia piłkarska na Ukrainie, ale także jedna z najlepszych w Europie. Kiedy do momentu rozpoczęcia wojny byliśmy wraz z rodziną na Ukrainie, w Szachtarze były świetne warunki do kontynuowania piłkarskiej edukacji. Warunki bardzo komfortowe, dziewięć boisk o różnej nawierzchni, a sama konkurencja wśród zawodników była bardzo duża, co przekładało się na wysoki poziom rywalizacji na boisku. Do akademii Szachtara co roku zjeżdżają się zawodnicy z całego kraju. Cieszę się, że udało się wśród nich znaleźć. Będąc w Szachtarze przechodziłem przez różne grupach wiekowych, będąc nawet kapitanem w jednej grupie. To dla mnie duże doświadczenie.
M.S.: Twoje dobre występy zaowocowały powołaniami do młodzieżowych reprezentacji Ukrainy. Co dla młodego człowieka oznacza powołanie do kadry narodowej swojego kraju?
O.T.: To duży zaszczyt. Pierwsze zaproszenie do kadry narodowej otrzymałem już do reprezentacji U14. Kiedy podpisałem kontrakt z Szachtarem, otrzymywałem także powołania do kolejnych roczników. Rozegrałem kilka sparingów z reprezentacjami różnych krajów. To było spore doświadczenie w piłkarskim życiu.
M.S.: Utrzymujesz dalej kontakt ze swoimi kolegami z kadry, trenerami? Wiesz jak się potoczyły ich piłkarskie oraz trenerskie kariery?
O.T.: Tak, utrzymujemy kontakt. Ciężko ich tu wszystkim teraz wymienić, ale jestem wdzięczny każdemu trenerowi, z którym miałem przyjemność pracować. W każdym roku były przeprowadzane zmiany wśród grup młodzieżowych, aby młody piłkarz mógł się nauczyć czegoś od nowych trenerów i nie przyzwyczajał się do jednego trenera. Co do samych zawodników, wielu z nich znajduje się w składach ukraińskiej Premier Ligi. Z mojego rocznik 1998 około 10 zawodników gra teraz na tym etapie rozgrywkowym.
M.S.: Zimą 2020 roku trafiłeś do ekstraklasowej Jagiellonii Białystok, której prezesem był wtedy obecny prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Cezary Kulesza. Miałeś możliwość spotkania się z prezesem Kuleszą?
O.T.: Tak, miałem przyjemność spotkać się z nim przy podpisywaniu kontraktu. Jest to człowiek oddany piłce nożnej. Poświęcał jej sporo czasu, żył Jagiellonią. Zawsze chciał, aby drużyna była na dobrym poziomie.
M.S.: Poprzedni sezon spędziłeś w drugoligowej Olimpii Elbląg. Prowadził Cię tam trener Jacek Trzeciak, który w Bytomiu jest osobą bardzo poważaną. Jak wspominasz pracę z tym szkoleniowcem?
O.T.: W piłce, jak i w życiu bardzo ważnym jest to, jakim się jest człowiekiem. Trzeba zawsze być sobą, zostać prawdziwym. O Jacku Trzeciaku mogę opowiadać w samych superlatywach, zarówno jako o człowieku, jak i o trenerze. Trener Trzeciak przejmował nas, kiedy walczyliśmy o utrzymanie. Nie było to łatwe podjąć się takiego wyzwania, jakiego podjął się właśnie pan Trzeciak. Jego mądrość, charakter trenerski spowodował, że utrzymaliśmy się w lidze. Mnie osobiście nauczył wielu piłkarskich, potrzebnych rzeczy na boisku. Kształtował we mnie charakter, ciężką pracę jak i walkę na boisku. Bardzo się cieszę, że mogłem z nim spędzić pół roku. Mam nadzieję, że jeszcze w przyszłości przyjdzie nam się spotkać na piłkarskiej ścieżce.
M.S.: W meczach kontrolnych Polonii występujesz głównie na pozycji numer „10”. Czujesz się lepiej, mając przed sobą jeszcze wysuniętego napastnika, czy może jednak sam wolisz znajdować jak najbliżej bramki przeciwnika?
O.T.: Większość swojej przygody z piłką spędziłem jako napastnik. Alternatywną opcją są dla mnie występy jako „10” lub jako skrzydłowy. Nie jest to dla mnie zatem nieznana pozycja. Dobrze się czuję z piłką u nogi. Trener Kamil Rakoczy wymaga od nas na boisku ciągłej rotacji, więc ważne jest wzajemne rozumienie się na boisku. Piłka nożna to gra zespołowa. Nie można być jak „robot” przywiązany do jednej pozycji. Futbol tak poszedł do przodu, że dziś trzeba być uniwersalnym zawodnikiem.
M.S.: Potrafisz posłać kolegom dokładne podania, ale również sam potrafisz od nich je wykorzystywać. Zdobyłeś już trzy gole w meczach kontrolnych i pozostajesz najskuteczniejszym zawodnikiem naszej drużyny w zimowym okresie przygotowawczym. Jest to dowód na to, że naprawdę rozumiesz się z kolegami na boisku.
O.T.: Jestem jeszcze w trakcie pojmowania zarówno schematu, taktyki w drużynie, jak i pressingu i rozwinięcia ataku. Mam nadzieję, że do końca zimowego okresu wszystkie te szczegóły i zasady będę już znać, wchodząc w rundę wiosenną w jak najlepszej formie. Myślę, że piłkarsko reprezentujemy już bardzo dobry poziom. Coraz bardziej rozumiemy się na boisku, choć przed nami jeszcze trochę pracy. Cieszą oczywiście bramki, które strzelam. Dodaje mi to pewności w nowym otoczeniu. Mam nadzieję, że swoją grą będę mógł cieszyć kibiców w kolejnych meczach.
M.S.: Internet to źródło wiedzy praktycznie o wszystkim. Kim jest użytkownik „Dmytro Tkachuk”? Na jego dodawanych filmach w serwisie YouTube, widzimy Twoje bardzo ładne bramki…
O.T.: To mój brat! (śmiech) Dla mnie moja rodzina to wielkie wsparcie. Cieszę się, że mam prawdziwych kibiców, którzy są zawsze ze mną na dobre i na złe. Kocham ich za to. Z każdym dniem wymagają ode mnie więcej, ale rozumiem ich podejście. Kiedy nie strzelam albo drużyna przegrywa, dostaję od nich mnóstwo pytań dlaczego jest tak, a nie inaczej. Kibicują mi bardzo.
M.S.: Poznałeś już w zasadzie każdą stronę geograficzną naszego kraju. Wschodnią część Polski poznałeś grając w Białymstoku, północną reprezentując Olimpię Elbląg. Teraz przeniosłeś się z zachodniego Gorzowa Wielkopolskiego na południe Polski, a więc do Bytomia. Widzisz piłkarskie różnice w klubach z różnych zakątkach Polski?
O.T.: Staram się z każdego klubu zabierać ze sobą dobre wspomnienia i w każdym doskonalić się o nowe, piłkarskie aspekty. W każdym regionie Polski jest nieco inna specyfika gry, inna mentalność ludzi. Dużo mnie to uczy zarówno na boisku, jak i poza nim. Staram się być lepszym zawodnikiem. Przez te dwa lata poznałem wielu ludzi. Cieszę się z możliwości poznania takich ludzi jak Łukasz Kowalski, wspomniany Jacek Trzeciak, Wojciech Kobeszko czy Mykola Dremluk. Są to trenerzy, którzy wiele dla mnie znaczą. Jestem przekonany, że także i trener Kamil Rakoczy wprowadzi do mojej gry wiele pozytywnego.
M.S.: Z jakimi założeniami względem siebie przychodzisz do Polonii?
O.T.: Chciałbym poprawić swoje osiągnięcia z poprzednich klubów. Będzie super, kiedy uda się indywidualne wyniki przełożyć również na wyniki drużyny. Trzy punkty w każdym meczu będą smakować idealnie, tak samo jak wysoka pozycja w tabeli. Przyjemnie będzie do tego dołożyć również zdobyte bramki czy asysty, abyśmy mogli jako drużyna się cieszyć z naszych wyników.
M.S.: Tego Ci Orest życzymy! Mamy nadzieję, że będziesz czuł się u nas jak w domu!
O.T.: Dziękuję Polonii Bytom za możliwość bycia tutaj. Jest to klub z wielką historią i dla mnie to duży przywilej móc reprezentować ten klub. Jestem osobą wierzącą, więc jestem wdzięczny Bogu za to, że jestem zdrowy i otrzymałem możliwość gry w piłkę. Wszystko zawdzięczam Jemu, a także rodzinie oraz bliskim mi ludziom, którzy są przy mnie. W piłce nożnej bywają różne okresy, a ludzie pozostają na zawsze.