Koniec rundy jesiennej to dla zawodników czas na solidną dawkę odpoczynku. Dla sztabu szkoleniowego naszej drużyny odpoczynku jest zdecydowanie mniej, ponieważ przerwa w rozgrywkach to w głównej mierze okazja do różnego rodzaju podsumowań. O zakończonej pierwszej części sezonu 2021/2022 porozmawialiśmy z trenerem Polonii Bytom, Kamilem Rakoczym.
Rozmawia: Mateusz Skutnik
Mateusz Skutnik: Trenerze, chciałbym z Panem cofnąć się nieco w czasie i podsumować ostatnie pół roku. Zacznijmy może od faktów stosunkowo najświeższych. Trzecie miejsce po pierwszej części sezonu to dla Pana w jednym zdaniu sukces czy porażka?
Kamil Rakoczy: Patrząc na cały przebieg tego okresu, trzecie miejsce należy uznać za sukces. Drużyna po początkowej fazie sezonu była w dołku, z którego później udało się na całe szczęście wydostać. Zaczęliśmy punktować, wróciliśmy na dobre tory, czego dowodem było 8 zwycięstw z rzędu. Seria pozwoliła nam znów zameldować się na podium i ponownie realnie myśleć na wiosnę o czymś więcej.
M.S.: Co prognozował Pan po letnich meczach kontrolnych? Chodzi mi o szczere nastawienie względem początku ligi, które jak wiemy mocno zredukowało zapędy kibiców, ale i Was samych.
K.R.: Szczerze mówiąc bałem się o ten początek sezonu. Widziałem, że moi zawodnicy chodzą z „głową w chmurach”, będąc zbyt pewnym zwycięstw, które ich zdaniem mogą przyjść same. Mogę to wywnioskować z indywidualnych rozmów, które odbyłem z nimi na początku sezonu. Liga nas po prostu zweryfikowała. Wiedziałem, że trzeba będzie włożyć maksimum swoich umiejętności, aby osiągnąć w każdym meczu trzy punkty.
M.S.: Zaczęło się obiecująco, ponieważ drużyna wywiozła punkt z ciężkiego terenu w Legnicy, gdzie na nasz zespół czekała mocno obsadzona zawodnikami z pierwszej drużyny Miedź. Późniejsze zwycięstwo w Gorzowie, choć wymęczone, nie zwiastowało tego, co się później stało… Jak seria trzech porażek z rzędu na Was wpłynęła?
K.R.: Był to bardzo ciężki dla nas czas. Nikt nie spodziewał się takiej serii. Grając wszystkie swoje początkowe mecze na wyjazdach przewidywaliśmy, że nie będzie łatwo. Trochę to przewidziałem podczas rozmowy z dyrektorem Stefankiewiczem, kiedy powiedziałem, że po czterech meczach możemy mieć na swoim koncie cztery punkty. Został na nas wylany przysłowiowy „kubeł zimnej wody”. Musieliśmy zmienić nieco myślenie i zacząć nie wybiegać w przyszłość, a myśleć o każdym, kolejnym meczu, aby uzyskać pożądane przez nas efekty.
M.S.: Znaleźliście się pod ostrzałem mediów oraz kibiców, którzy jasno deklarowali chęć awansu w tym sezonie. Opinia zewnętrzna zawsze dopatrzy się w tym momencie winy przede wszystkim trenera. Co Pan czuł po takim falstarcie sezonu? Odczuwał Pan momenty słabości? Wierzył Pan w tą drużynę do końca?
K.R.: Pojawiały się wtedy dwa rodzaje myśli. Była oczywiście wiara w tą drużynę oraz w to, co robimy. Zależało mi bardzo na tym, aby tą drużynę wyciągnąć z dołka. Tak jak mówisz, żądano można powiedzieć mojej „głowy”. Powiedziałem sobie wtedy wprost, że jeśli się poddam i odejdę to skreślę się jako trener. Wiedziałem, że wyciągając drużynę na prostą, włożona przeze mnie praca zostanie zauważona.
…
Całość wywiadu z trenerem Kamilem Rakoczym przeczytanie w naszej Aplikacji.