Przed pierwszym wtorkowym treningiem zespół Polonii Bytom wysłuchał prelekcji bytomskiego arbitra Sebastiana Jarzębaka na temat nowelizacji przepisów gry w piłkę nożną.
Nowości w rozgrywaniu rzutów wolnych i sędziowskich, interpretacji zagrań ręką, wznawianiu gry od bramki czy kary dla sztabu szkoleniowego, którego członkowie mogą otrzymywać żółte i czerwone kartki. Między innymi te kwestie, wynikające z nowelizacji piłkarskich przepisów, zostały przedstawione drużynie BS Polonii na kilkudziesięciominutowej prelekcji przed pierwszym z wtorkowych treningów. Poprowadził ją znany bytomski sędzia Sebastian Jarzębak, tłumacząc, dyskutując i odpowiadając na pytania padające z szatni Niebiesko-Czerwonych. Prelekcja była ubarwiona materiałami wideo z konkretnymi przykładami.
– Spotkanie z sędzią Jarzębakiem było inicjatywą naszego kierownika Jerzego Szpernalowskiego, który przykłada dużą wagę do kwestii organizacyjnych związanych z klubem i pierwszą drużyną. Takie podejście do zawodu wpisuje się w etykę pracy dzisiejszej Polonii. Dbamy nie tylko o rozwój piłkarski czy fizyczny naszych zawodników, ale też jak najlepsze przygotowanie ich do swoich obowiązków; również poprzez organizację i uczestnictwo w takich prelekcjach – tłumaczy Tomasz Stefankiewicz, dyrektor sportowy BS Polonii Bytom.
Kilka nowych przepisów i sposobów ich interpretacji zostało wprowadzonych do gry już w czerwcu, ale na naszych boiskach wejdą w życie od nowego sezonu. – Zwracałem też uwagę, jak wykorzystać najnowsze zmiany przepisów pod kątem taktyki – mówi Sebastian Jarzębak. Za najbardziej istotną zmianę uważa wprowadzenie możliwości oficjalnego karania żółtymi i czerwonymi kartkami członków sztabu szkoleniowego.
Bytomski arbiter wylicza i wyjaśnia:
– Weźmy stałe fragmenty gry, rzuty wolne dla drużyny atakującej. Gdy broniący tworzy mur, nie ma w nim prawa znajdować się zawodnik z drużyny atakującej. W przypadku kiedy mur ma co najmniej trzy osoby, zawodnik zespołu przeciwnego musi zachować dystans co najmniej jednego metra.
– Istotna zmiana dotyczy też sytuacji, kiedy piłka odbija się od sędziego. Dotąd było tak, że jeśli piłka się odbijała i w jej posiadanie wchodziła inna niż wcześniej drużyna, należało kontynuować grę. Teraz trzeba ją przerwać i wprowadzić rzut sędziowski. Rzut sędziowski ma też miejsce, kiedy przez to, że sędzia dotknął piłki, stworzyła się realna szansa do zdobycia bramki. To nieprawidłowy wpływ arbitra na grę, dlatego należy ją przerwać.
– Kwestia interpretacji ręki: założeniem twórców nowych przepisów było to, aby wszystko było bardziej sprawne i jednoznaczne do interpretacji. Wiemy, że akurat zagrania ręką niemal zawsze pozostawiają pole do interpretacji. Teraz jest odejście od rozmyślności, nienaturalności ułożenia ręki. Przepisy idą w stronę nienaturalności w poszerzeniu obrysu ciała. Trudno oczywiście oczekiwać na przykład od obrońcy, że podczas pojedynku z napastnikiem będzie miał ręce schowane za tułowiem. To nie pomaga przecież w poruszaniu się, w balansie ciałem. Ma wtedy prawo mieć je wzdłuż tułowia. Może nie brzmi to jakoś superklarownie, ale na różnych przykładach starałem się przepytywać zawodników Polonii, czy w danej sytuacji przepisy zostały naruszone, czy nie. Odpowiadali poprawnie.
– Kolejna rzecz związana z zagraniem ręką. Ręka obrońcy, która nie skutkowałaby rzutem karnym, w analogicznej sytuacji może zostać odgwizdana napastnikowi w polu karnym. Jeśli dotknięcie piłki ręką spowoduje, że będzie miał korzystną okazję czy zdobędzie bramkę, to nie można na to zezwolić. W takiej sytuacji drużyna broniąca się dostaje rzut wolny.
Ufff… Przytoczyliśmy kilka przykładów. Jak widzicie – nie jest tego całkiem mało, dlatego czas poświęcony na wtorkową prelekcję dla drużyny z pewnością nie został spożytkowany gorzej, a był równie istotny co ten spędzany zazwyczaj na boisku podczas treningu.
– Uważam, że przed startem sezonu to bardzo ważna sprawa i cenna inicjatywa Polonii. Gdyby zawodnicy wchodzili nawet na ligową murawę ze świadomością, że coś się zmieniło, ale nie poświęciliby kilkudziesięciu minut na dokładne zapoznanie się z przepisami, to chyba nie byłoby to profesjonalne – nie ukrywa Sebastian Jarzębak.