BS Polonia Bytom na remis w bardzo ognistym meczu w Tarnowskich Górach. Jest czego żałować, ale i za co być wdzięcznym piłkarskiemu losowi.
Gdy szkoleniowiec gospodarzy, Krzysztof Górecko w okolicach 90. minuty kopał nerwowo kępę trawy i mruczał w kierunku własnej ławki rezerwowych, że już dawno powinno być z 3:0 i śmiechy w drużynie – miał rację. Jednocześnie, paradoksalnie, te same myśli mogły kotłować się w głowie Kamila Rakoczego. Zdecydowanie był to mecz straconych szans, w którym każda ze stron zaprzepaściła przynajmniej dwie stuprocentowe okazje.
Niebiesko-czerwoni od początku wiedzieli, w jaki sposób to spotkanie ugryźć. Zamierzali grać w piłkę i piłką, co by nie rzucać „lag” dalekich w nieznane i przypadkowe rejony boiska. Wiązało się to z kosztami ryzyka niecelnego podania, które mogły rodzić kontrataki rywali. Właśnie po jednej ze strat „Polonistów”, piłkarze z Tarnowskich Gór wywalczyli rzut z autu na wysokości „szesnastki”, po którym przytomnością umysłu i precyzyjnością uderzenia wykazał się najlepszy gracz Gwarka w tym jeszcze młodym sezonie, Sebastian Pączko. I już od jedenastej minuty podopieczni Kamila Rakoczego zmuszeni byli odrabiać straty.
Nie minęło chwil kilka, a goście stanęli przed okolicznościami do wyrównania. Jarosław Czernysz zgrabnym przyjęciem pomknął lewą stroną i po mocnym zagraniu futbolówka ugrzęzła na linii bramkowej. W odpowiedzi sytuacji sam na sam z Gargaszem nie wykorzystał Dawid Jarka.
„Polonistom” udało się wyrównać jeszcze przed przerwą. W zamieszaniu po rzucie wolnym najlepiej odnalazł się Dawid Krzemień, przytomnie zgrywając piłkę na piąty metr, do której z impetem dopadł Norbert Radkiewicz i pokonał bramkarza Gwarka. Przed zejściem do szatni bytomianie mogli jeszcze wyjść na prowadzenie, ale techniczny strzał Marcina Lachowskiego ze stojącej piłki wyjął Andrzej Wiśniewski.
O ile w pierwszych trzech kwadransach dominacja nad posiadaniem piłki przez piłkarzy Rakoczego nie podlegała dyskusji, o tyle po zmianie stron gra się wyrównała. Większa część drugiej połowy kotłowała się w środkowej strefie, gdzie usiłowano uporządkować własne sprawy taktyczne. Po dłuższym impasie, końcówka spotkania rozgrzała policzki kibicom. Najpierw piłkę meczową miał na stopie Lachowski, ale chybił w pojedynku z Wiśniewskim (genialnym prostopadłym zagraniem popisał się w tej sytuacji Patryk Stefański). Ostatnia akcja mogła należeć do gospodarzy, jednak ani Pączko (ustrzelił bramkarza Polonii z pięciu metrów), ani Kamil Bętkowski (poprzeczka) nie potrafili ostatecznie uargumentować zwycięstwa swojego zespołu.
Protokół meczowy
6. kolejka III grupy III ligi
wtorek, 10 września, godz. 15:30, stadion przy ul. Wojska Polskiego 2
TS Gwarek Tarnowskie Góry – BS Polonia Bytom 1:1 (11. Pączko – 34. Radkiewicz)
Sędziował Bartosz Owsiany (Opole). Widzów 500.
TS Gwarek Tarnowskie Góry: Wiśniewski – Dylag (90. Joachim), Cholrzyński, Polak, Pipia, Kowalczyk (46. Pach), Timochina, Oziębała (66. Mazurek), Kuliński, Pączko, Jarka (79. Bętkowski).
Trener Krzysztof GÓRECKO.
BS Polonia Bytom: Gargasz – Budzik, Bedronka, Radkiewicz, Mróz (57. Belica), Czajkowski, Małecki (66. Makowski), Stefański, Krzemień (62. Mizgała), Czernysz (71. Pośpiech)), Lachowski.
Rezerwowi: Wierzbicki, Skrzypiński, Mróz.
Trener Kamil RAKOCZY.
Żółte kartki: Cholerzyński, Kowalczyk – Bedronka, Belica.
foto: Anna Szłapa