Kilka dni temu w hiszpańskiej La Mandze młodzieżowa reprezentacja Polski U-17 rozegrała turniej towarzyski. Jednym z podstawowych graczy drużyny Biało-Czerwonych był Mariusz Fornalczyk, wychowanek Akademii BS Polonii Bytom. Po powrocie do drużynowych treningów mieliśmy okazję zamienić z nim kilka słów.
Marketing: Jesteśmy na świeżo po twoim powrocie ze zgrupowania kadry. Koledzy z drużyny zgotowali Ci huczne powitanie?
Mariusz Fornalczyk: Nie, podeszli do tego na spokojnie. Na pewno przywitali mnie dobrze, gratulowali mi debiutu w reprezentacji, strzelenia debiutanckiej bramki, ale na spokojnie. W mojej opinii zostałem dobrze przyjęty bez przesadzania.
M: Szatnia podeszła na spokojnie i nie pozwoliła, by woda sodowa uderzyła do głowy?
MF: Tak, na spokojnie. Wiadomo, że jeszcze tak jakby nic nie osiągnąłem, tylko zrobiłem kolejny, ważny krok w kierunku dalszego rozwoju mojej kariery. Teraz trzeba pójść za ciosem.
M: W ogóle w jaki sposób dowiedziałeś się o powołaniu do kadry?
MF: Dowiedziałem się w momencie, kiedy trener Marcin Dorna ogłosił oficjalnie kadrę, raczej w normalnych okolicznościach.
M: Jakie to uczucie zostać powołanym do reprezentowania własnego kraju? Mając 17 lat osiągnąłeś to co, na co niektórzy zawodnicy czekają całe życie.
MF: Na pewno byłem bardzo zaskoczony. Miałem świadomość, że trenerzy kadry mnie obserwują i jestem zadowolony, że się udało.
M: Udało się to mało powiedziane patrząc przez pryzmat tego, że udało Ci się też strzelić gola w meczu z Norwegią.
MF: Trener Dorna wpuścił mnie z ławki i wszystko ułożyło się tak, że strzeliłem.
M: Jak czułeś się w konfrontacji bytomskiej szkoły gry z innymi szkołami? Nie ukrywajmy, że reprezentacja to zbiór elity i najlepszych zawodników.
MF: Myślę, że poziom był wyrównany. Nie było ani momentu, że odstawałem, miałem swoje dobre zagrania, więc myślę, że było całkiem wyrównanie. Na tle całości myślę, że wypadłem dobrze.
M: Jak wyglądały relacje z innymi zawodnikami? Zawieraliście nowe przyjaźnie, czy jednak wszyscy cały czas walczyli, by wybić się na tle innych?
MF: Na boisku zawsze jest walka, ale po za boiskiem już jest spokój, gdy ciśnienie schodzi. Na kadrze panowała zdecydowanie koleżeńska atmosfera.
M: Teraz w marcu zaczynamy drugą połowę sezonu. Planujesz pewnie rozegrać jak najlepszą rundę wiosenną, a później masz już jakiś plan na przyszłość? Telefon po turnieju w La Mandze płonie?
MF: Różne kluby już się odzywają, ale teraz muszę skupić się na następnym półroczu w Polonii. Druga połowa sezonu jest teraz najważniejsza, a później zobaczymy co dalej.
M: Jakiś kierunek jest już w planach?
MF: Nie, jeszcze się muszę dobrze zastanowić, jaki kierunek będzie najlepszy, żebym mógł się rozwinąć.
M: Grając już teraz na poziomie reprezentacyjnym towarzyszy Ci myśl, żeby jak najlepiej przejść przez wszystkie etapy gry, aż do dorosłej, pełnoprawnej kadry?
MF: Wiadomo, że trzeba utrzymywać poziom i się rozwijać, ale na razie na spokojnie.
M: Będziemy kiedyś kibicować Mariuszowi Fornalczykowi na Euro albo Mistrzostwach Świata?
MF: Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to myślę, że tak, szczególnie, jak się jeszcze bardziej rozwinę jako zawodnik.
M: Po twoim powrocie trenerzy klubowi mieli jakieś uwagi co do twojego zachowania na boisku?
MF: Tak, dużo uwagi poświęcili zawężaniu. Szczególnie dużo uwag mieli co do zawężania w obronie w ostatnim meczu.
M: Na czym konkretnie polega zawężanie? Może przybliżysz szczegóły tego zagadnienia dla osób, które nie siedzą aż tak w terminologii?
MF: Przykładowo jak jest aut z drugiej strony boiska, w sensie nie po mojej stronie to muszę zawęzić do środka i asekurować środek pola kontrolując grę.
M: To teraz już tylko regeneracja, złapanie rytmu klubowego i w sobotę wyjazd do Opola?
MF: Dokładnie, trzeba wrócić do normalnego życia.
M: Drużyna jest gotowa na wyżej notowanego rywala?
MF: Mamy kilka kontuzji, ale myślę, że damy radę pokazać się z jak najlepszej strony.