Szkoleniowiec drużyny koszykarskiej BS Polonii Bytom podsumowuje początek sezonu. Początek trudny, naznaczony wieloma problemami, którym drużyna musiała stawić czoła.
Pierwsze zwycięstwo w sezonie, spadł kamień z serca?
Kamień to mało powiedziane, głaz. Chyba wszystko złożyło się przeciwko nam na początku tego sezonu. Dlatego tym bardziej się cieszymy z tego zwycięstwa nad Jarosławiem i mamy nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.
Co zawiodło w pierwszych meczach sezonu?
Mieliśmy naprawdę dobry okres przygotowawczy, wszystko przebiegało łagodnie, właściwie aż do Pucharu Śląska. Tuż przed turniejem wypadł nam z gry podstawowy rozgrywający, Adam Bączyński co wybitnie zaburzyło przygotowania w ostatnim tygodniu przed startem ligi. Doszły do tego jeszcze drobne kontuzje innych zawodników, choroby, sprawy pozasportowe – nałożyło się tego wszystkiego bardzo dużo. Ale też nie ma co do tego już wracać niepotrzebnie i rozdzierać szat. Prawda jest też taka, że mieliśmy trudnych rywali. MCKiS Jaworzno to ekipa walcząca o najwyższe lokaty, w Dąbrowie Górniczej graliśmy z ekipą, w składzie której wystąpiło kilku graczy z pierwszej drużyny, o klasie AWF-u Mickiewicz Katowice chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Wściekli jesteśmy szczególnie za porażkę w Rybniku, która nie powinna nam się przydarzyć
Kontuzja Bączyńskiego musiała szczególnie przysporzyć bólu głowy trenerowi
Zostaliśmy zmuszeni do grania na pozycji numer jeden bardzo młodymi zawodnikami, wiadomo że jest to w koszykówce pozycja newralgiczna. Zarówno Rafałowi Serwańskiem, jak i Patrykowi oraz Michałowi brakuje jeszcze ogrania i to jest naturalna kolej rzeczy dla zawódników w tym wieku. Potrzebowali czasu, rozmów i też wytrzymałości nerwowej z mojej strony (śmiech). Z każdym kolejnym spotkaniem wnoszą jednak do zespołu coraz więcej i widać, że praca na treningach procentuje.
Jak oceniłby trener po pierwszych meczach nowych zawodników: Łukasza Lewińskiego, Jakuba Kucharskiego i Rafała Serwańskiego?
Wszscy to są młodzi koszykarze, z którymi można wiązać przyszłość. Łukasz został sprowadzony z myślą, żeby być jednym z motorów napędowych drużyny i tak też jest. Na korzyść Rafała, jeśli można tak w cudzysłowiu powiedzieć, zadziałałą kontuja Adama Bączyńskiego. Z marszu wskoczył w jego miejsce i dostał dużo minut na parkiecie. Jego gra i zrozumienie z drużyną wygląda zdecydowanie lepiej niż miało to miejsce we wrześniu. Z kolei Kuba wciąż czeka tak naprawdę na swoją szansę. Na jego pozycji jest ogromna rywalizacja w zespole, ale też on dużo na tym zyskuje, poprzez wspólne treningi z bardziej doświadczonymi zawodnikami. Myślę, że można być spokojnym o to jak chłopaki się rozwijają. Zdarzają się słabsze występy, ale jest to w specyfice młodych graczy. Gość może przez dwa tygodnie w treningu i na meczach wyglądać fantastycznie, a w następnym tygodniu być zupełnie bez formy i nikt nie jest w stanie tego logicznie wytłumaczyć. Tak już jest z młodymi zawodnikami.
Jednym z pozytywów trwającego sezonu jest z pewnością dyspozycja Karola Jagody.
Karol rozwija się już systematycznie od lat i nie ma w tym żadnego zaskoczenia. Na tym etapie jest już właściwie pełnowartościowym graczem. Oczywiście nic nie ujmując Emilowi Podkowińskiemu, ale czy ja wystawię na „czwórce” jego czy Karola to gra zespołu na tym nie traci.
Zwycięstwo z Jarosławiem z pewnością podbuduje drużynę przed spotkaniem derbowym
Zapominamy już o poprzednim meczu i skupiamy się wyłącznie na meczu z Pogonią Ruda Śląska. Spotkania z Pogonią zawsze były emocjonujące i nie inaczej będzie w sobotę. Derby rządza się swoimi prawami, to nigdy nie jest mecz jak każdy inny, więc pełna mobilizacja z naszej strony. Spotkanie ważne dla nas również z tego powodu, że po mecz w Rudzie Śląskiej czeka na nas Wisła Kraków, która wyrasta na głównego kandydata do awansu do I ligi, stąd łatwo nie będzie.
Jak trener wspomina pojedynki z Pogonią, jeszcze z czasów kariery zawodniczej? W latach 90. rywalizacja Bytomia z Rudą Śląska ekscytowała całą koszykarską Polskę.
Wtedy potykaliśmy się na najwyższym szczeblu rozgrywkowym, nierzadko też już w fazie play off. Było gorąco, jeśli chodzi o atmosferę i o wynik, mecze zazwyczaj na styku. Pamiętam takie play offy, gdy w Bytomiu wygraliśmy dwa razy, potem pojechaliśmy do Rudy Śląskiej, gdzie przegraliśmy dwa razy i o wszystkim decydował piąty mecz na naszym parkiecie, który wygraliśmy po dogrywce, po niesamowitych emocjach w końcówce. Dużo się działo w rywalizacji między tymi drużynami, miastami, były bójki, zawieszenia, obrzucanie kamieniami tramwaju przez kibiców. Dziś piszemy nową historię tych pojedynków.
Foto: Hubert Klimek (UM Bytom)
Rozmawiał: Adam Bochenek