Za Polonią Bytom sezon, który z całą pewnością dostarczył sporo emocji kibicom, zawodnikom, a także pracownikom klubu. Zapraszamy do przeczytania wywiadu z dyrektorem sportowym Tomaszem Stefankiewiczem, który podsumował minioną kampanię, a także opowiedział o planach na nadchodzące rozgrywki.
Mamy koniec długiego sezonu. Dwie zupełnie różne rundy w wykonaniu Polonii, a przede wszystkim finisz, który jednocześnie przerósł oczekiwania, a z drugiej strony zostawił pewien niedosyt. Jak oceniasz minioną kampanię ze swojej perspektywy?
Finisz był słodko – gorzki. Pierwsza runda na pewno pod względem wynikowym nie była taka, jakbyśmy sobie tego życzyli. Było jednak wiele dobrych rzeczy w naszej grze. Byliśmy zespołem, który miał swoją tożsamość, której chciał dominować, który chciał grać w piłkę i jednym z nielicznych zespołów w tych rozgrywkach, który niezależnie od sytuacji w tabeli dalej był konsekwentny w swoich działaniach. Natomiast wiele aspektów nie funkcjonowało na tyle, żeby szły za tym dobre wyniki. Trzeba też brać pod uwagę to, że zaczynaliśmy jako beniaminek. Oczywiście mieliśmy informacje jak funkcjonuje 2. Liga, jednak wchodząc do niej potrzebowaliśmy odrobinę czasu na adaptację. Zdecydowanie takie zespoły jak nasz, grające w piłkę mają trudniej. Później nastąpiły korekty przeprowadzone w trakcie pierwszej rundy i zimą. Takie jak zmiana pierwszego trenera, zmiany kadrowe czy kwestia zmiany standardów organizacji pracy, sztabów i całego zespołu. To, co wydarzyło się w przerwie, sprawiło, że ta druga runda była taka, jak byśmy oczekiwali. To była taka Polonia, jaką chcemy oglądać.
Uważasz, że najbardziej kluczowym punktem była zmiana na stanowisku głównego szkoleniowca?
Trzeba tłumaczyć opinii publicznej kwestie związane z zmianami na stanowisku pierwszego trenera. To nie jest tak, że, że Łukasz Tomczyk będący wcześniej w sztabie, przejmując tę funkcję wprowadził magiczne zasady czy magiczną formułę. Takim atutem Łukasza Tomczyka i najlepszych trenerów na rynku jest umiejętności zaszczepiania w zawodnikach wiary w proces. My na początku sezonu funkcjonowaliśmy nieźle, założenia na sezon były dobre. Pamiętajmy, że u poprzedniego trenera w sztabie to Łukasz Tomczyk, Dawid Mróz i Wojtek Mróz tworzyli schematy treningowe i odpowiadali za proces. I tak naprawdę po zmianie Łukasz zaszczepił taką wiarę w to, że możemy zrobić coś więcej, że potrafimy to realizować na wyższym poziomie. Wprowadził wyższe oczekiwania, standardy i dzięki temu to wszystko zadziałało. Odpowiadając na pytanie, był to kluczowy moment, natomiast nie chodzi tutaj o same kompetencje twarde, tylko raczej zwiększony wpływ kompetencji miękkich, bo o sukcesie bardzo często nie decyduje sam trening, tylko właśnie wiara w ten proces. Czasami to góruje nad umiejętnościami.
Aktualnie obserwujemy trend w skali całej Europy, w którym okienko transferowe w kontekście trenerów jest często bardziej emocjonujące niż samych zawodników. Jest moda na zatrudnianie młodych szkoleniowców. Możemy mieć obawy o to, czy trener Tomczyk nie podejmie latem innego wyzwania?
Bardzo bym chciał, żeby Łukasz Tomczyk pracował na wyższym poziomie, ale żeby tak było, najpierw musi niestety posiadać w tym kraju potwierdzenie określonych kwalifikacji. Potencjalny awans, którego nie udało nam się osiągnąć, pozwoliłby mu warunkowo pracować na poziomie 1. Ligi. Ułatwiłoby mu to także możliwość uczestnictwa w kolejnej edycji kursu UEFA Pro. Wiadomo jednak, że rynek bywa bezwzględny. Wszyscy wiemy, że trener Tomczyk ma bardzo duży potencjał. Jest to moim zdaniem szkoleniowiec, który poradził sobie na każdym poziomie rozgrywkowym. Przepisy na dzisiaj go ograniczają do maksymalnie 2. Ligi. Mamy casus trenera Stolarskiego, który grał razem z Motorem także o swoją przyszłość. Los mógł spowodować to, że przegrywając w finale z Arką jego maksymalną ścieżką byłaby także 2. Liga. Te kilka minut w Gdyni sprawiło, że pokonał dwie klasy rozgrywkowe i może warunkowo być trenerem na poziomie Ekstraklasy. Tak więc na pewno ten temat jest w tej chwili w mediach poruszany i trzeba się w środowisku piłkarskim zastanowić czy kompetencje i potencjał szczególnie młodych trenerów powinien być hamowany licencjami. Wracając do pytania – jeżeli Łukasz jest zauważany i ceniony na rynku to znaczy, że wykonujemy niezłą robotę. Na tę chwilę mamy ważny kontrakt i zakłada on współpracę w kolejnym sezonie. Obecnie przygotowujemy się z Łukaszem i resztą sztabu do rozgrywek. Musimy dokonać korekty, jeżeli chodzi o kadrę. Jesteśmy w stałym kontakcie i nic nie zapowiada, żeby miało się coś zmienić.
Jaki twoim zdaniem będzie efekt meczu w Kaliszu? Z drużyny ujdzie te pozytywne ciśnienie, czy wręcz przeciwnie będzie to motywacja do jeszcze cięższej pracy?
Na gorąco w Kaliszu powiedziałem zawodnikom i sztabowi, że dla mnie ten dzień porażki to jest rozpoczęcie nowej walki. Mamy pewne rzeczy niedokończone i wraz z tymi ludźmi na pewno chciałbym pewien etap sfinalizować. Jesteśmy w większości w tej branży mężczyznami. Mężczyźni mają to do siebie, że jak zaczynają to coś, to chcą to skończyć. Ja przez ostatnie lata walczyłem o to, żeby jako mężczyzna skończyć etap trzecioligowy z Polonią Bytom. Były momenty, gdzie brakowało sił, natomiast finalnie udało się i teraz podchodzę do tego podobnie. Na pewno nikt nie będzie pompował balonika. Nikt nie będzie opowiadał o tym, że, Polonia Bytom musi w najbliższych rozgrywkach awansować. Uważam jednak, że po tych kilkunastu miesiącach, że Polonia jest przygotowana na to, żeby grać na wyższym szczeblu. Zmierzyliśmy się z procesem licencyjnym. Pokazaliśmy, że pod kątem organizacyjne, finansowo – ekonomicznym jesteśmy gotowi. Może nie bylibyśmy w 1. Lidze żadnym potentatem i pewnie bylibyśmy skazani na walkę w dolnych rejonach tabeli, ale myślę, że bylibyśmy w stanie tam funkcjonować i to jest takie miejsce, do którego ten klub będzie dążył. Są tutaj ludzie, którym na tym zależy. Zebrała się ekipa młodych osób, która dąży do spełniania swoich marzeń. To są ludzie, którzy mają duże ambicje i chcą w tej piłce coś osiągnąć, Chcemy jednak to wszystko zrobić w ten sposób, jaki to robiliśmy w ostatnich miesiącach. Cały czas doskonalić proces. Chcemy utrzymać, a nawet podnosić standardy. To są takie rzeczy, które pomagają wznosić zespół zawsze o parę procent górę. W kontekście kadry w trzeba się liczyć z tym, że ktoś się z nami pożegnać. Nauczeni doświadczeniem z tego roku funkcjonowania w tej w tej lidze, wiemy na co się nastawić. Inna jest również optyka zawodników na projekt pod nazwą Polonia Bytom. Gracze, którzy jeszcze rok temu nie myśleliby o tym, żeby zakotwiczyć dziś patrzą na to inaczej. To jest taka olbrzymia wartość. Jesteśmy aktualnie w stanie w kilku przypadkach konkurować o pewne nazwiska z zespołami, które są na poziomie pierwszoligowym. My tym naszym pomysłem na budowę klubu, jesteśmy w stanie nawiązać walkę o to, żeby jakościowi gracze znaleźli się w Bytomiu.
Przechodząc do kadry, warto zwrócić uwagę na zawodników wypożyczonych. Przykładowo Romanowski czy Pochcioł stanowili o sile drużyny w rundzie wiosennej. Jest szansa na ich pozostanie przy ul. Piłkarskiej?
Na pewno wspomniano ta dwójka zawodników, czy też Bartek Fabiszewski, który co prawda w końcówce rundy stracił miejsce w starym składzie, ale wykonał bardzo dużo dobrej roboty w tej fazie, kiedy musieliśmy się wykaraskać ze strefy spadkowej – oni wszyscy dali dużo jakości. Każdy z nich jest zawodnikiem, którego chętnie widzielibyśmy w kolejnym sezonie. Takie sygnały dostały od nas ich agencje i macierzyste klubu. Tylko tak, jak to w piłce punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia. Dziś nasze miejsce to 2. Liga, a ci zawodnicy predysponują do tego, żeby grać wyżej. Przede wszystkim Pochcioł z Romanowskim utrzymywali bardzo równie formą. Przez całą rundę byli czołowymi postaciami. Oczywiście tak jak mówiłem, propozycje pozostania zostały złożone, natomiast uczciwie uważam, że ci chłopcy powinni grać wyżej niż w 2. Lidze. Życie nie lubi próżni i dla nas jest dla nas okazja, żeby się wykazać i w ich miejsce sięgnąć kolejnych niezłych zawodników.
Co z takimi nazwiskami jak Piekarski, Gajda, Zieliński czy Wojtyra. To zawodnicy związani na stałe z klubem, ale chyba też pokazali, że mogą grać na wyższym poziomie?
Tak, ale ci zawodnicy też mają coś do udowodnienia w Bytomiu. Przykładowo Gajda i Zieliński otrzymali od nas zaufanie, kiedy przechodzili przez trudne momenty. Tomek ceni na pewno sobie to, że ma tutaj stabilny projekt, stabilną sytuację, sprowadził tutaj rodzinę. Musiałaby pojawić się bardzo dobra oferta skierowana w stronę Tomka i to podejrzewam, że oferta z czołówki pierwszej ligi lub Ekstraklasy. Wszyscy ci zawodnicy są na ten moment związani z Polonią kontraktami. Oczywiście nic w życiu nic nie jest stuprocentowo o pewne. Tak jak wspomniałeś, są tą gracze stanowiący o sile tego zespołu i naszym celem jest, aby oni zostali w Bytomiu. Chcemy, żeby wokół nich znalazła się grupa kolejnych dobrych zawodników, która pomoże im się jeszcze bardziej rozwinąć i która zapewni nam osiągnięcie lepszego wyniku niż w zakończonym sezonie.
Na jakich pozycjach możemy spodziewać się wzmocnień?
Na biorąc pod uwagę wszystkie czynniki, ligę oraz kwestę młodzieżowców czekają nas zmiany na wahadłach, tym bardziej jeżeli sztab zdecyduję się na dalszą grę w obecnym systemie. Będziemy mieli korekty środkowych strefach, czy to na pozycji 6 i 8 czy to na pozycji numer 10. Chcemy też bronić dobrze jako zespół, natomiast biorąc pod uwagę liczbę straconych bramek w rozgrywkach, mamy kamyk w ogródku, który trzeba posprzątać. Nie będę ukrywał, że priorytetem są obrońcy, którzy zapewnią nam jeszcze wyższy poziom wygranych pojedynków w polu karnym i spowodują, że będziemy tracić mniej bramek. To są główne cele na najbliższe tygodnie.
Nie może zabraknąć pytania o Sebastiana Stebleckiego. To z pewnością najgłośniejsze nazwisko, które zawitało zimą do Bytomia. Oczekiwania były spore, natomiast liczby, a także rozegrane minuty nie mogą chyba satysfakcjonować samego zawodnika?
Tak. Sebastian był w trudnym momencie. To wszystko, co działo się zimą, nie pomagało zarówno nam, jak i jemu. Mieliśmy świadomość, że ten proces adaptacji będzie bardzo krótki. Podjęliśmy to ryzyko. Patrząc dziś na gołe liczby, można powiedzieć, że nie była to super runda wykonaniu Sebastiana. Wiemy jednak o tym, że Sebastian przychodził po pewnych turbulencjach związanych z zakończeniem jego przygody z poprzednim klubem. Błyskawicznie chciał nadrobić zaległości, które zawsze się pojawiają. To wszystko sprawiło, że szybko odniesiona kontuzja przed pierwszym meczem ze Skrą jeszcze bardziej spowolniła jego dobre wejście w drużynę. Na pewno sztab szkoleniowy dołożył wszelkich starań, żeby pomóc mu się zaadaptować. To były te pierwsze wejścia na 20-30 minut. W niektórych momentach zabrakło trochę szczęścia. Szczególnie w meczu z Jastrzębiem. Dwie bardzo dobre sytuacje strzeleckie Sebastiana, gdzie niewiele brakowało i ten mecz przełożylibyśmy na swoją korzyść za sprawą jego bramek. Sam Sebastian uważa, że gdyby pierwsza poszła, to już byłoby łatwiej. Ta presja, którą on sam na siebie narzucał, cały czas rosła i rosła. W pewnym momencie wskoczył do tego składu, zaczął wyglądać naprawdę bardzo dobrze, przede wszystkim pod kątem fizycznym. Złapał wszystkie zasady funkcjonowania w zespole. Może trochę zabrakło tej pary na końcówkę, stracił miejsce w składzie po meczu z Hutnikiem. Od tego momentu musiał zadowolić się rolą zmiennika. Odbyliśmy rozmowę po zakończeniu sezonu. Zadeklarował, że to już jest za nim, że teraz chce się zregenerować i na 100% ruszyć pod kątem przyszłego sezonu. To jest być albo nie być dla Sebastiana w takiej topowej piłce w naszym kraju. On ma coś do udowodnienia nie tylko ludziom, ale też samemu sobie. Natomiast oceniając ten transfer, patrzymy na to nie tylko pod kątem tego, co dał drużynie na boisku, ale też co wniósł do szatni. Może na to nikt w ten sposób nie patrzy, natomiast dla nas nieocenioną wartością jest to, że przychodzi zawodnik z bardzo dobrym CV do zespołu. Potrafi zbudować ten ekipę na takiej zasadzie, że wspiera zespół w tym rozwoju, w procesie. Pokazuje innym, że „ja byłem w wielu dobrych miejscach. To, co robi się tutaj, jest dobre”. Rywalizacja na jego pozycjach była największa. To też pokazuje, że się zawodnicy podnieśli swoje umiejętności poprzez konkurowanie z takim piłkarzem na treningu, poprzez to, że wygrywali z nim walkę o pierwszą jedenastkę. To wszystko spowodowało, że w sumie wznieśli się oni na wyższy poziom. I to jest duża wartość dodana, którą był Sebastian, wniósł do tego zespołu. Niezależnie od tego, na pewno najbliższych miesiącach będziemy chcieli, żeby poszły też za tym liczby w postaci asyst i bramek.
Muszę na koniec jeszcze dopytać wprost, choć między słowami dało się dużo zrozumieć. Celem Polonii na nadchodzący sezon jest awans do 1. Ligi?
Celem na przyszły sezon na pewno jest stały progres, stały rozwój. Chcemy być zespołem kompletnym, chcemy być zespołem, który będzie w tym procesie, chcemy poprawić ten wynik, który osiągnęliśmy w tej chwili. Zajęliśmy szóste miejsce, więc logicznym jest, że w tym drugim sezonie. będziemy celować wyżej. Czy to będą baraże, czy to będą miejsce 1-2 to już jest sprawa drugorzędna. Cała ta gra tyczy się tej pierwszej szóstki, natomiast mamy też pokorę mamy w sobie z tyłu głowy to, że Stomil już ten rok wcześniej przegrał mecz barażowy i po roku nie ma ich na mapie centralnej Polski. Na pewno nie będziemy takim klubem, który się zachłyśnie wynikiem i zaczniemy chodzić z głowami w chmurach. Wiemy, że tylko ciężką pracą, którą wykonujemy od wielu, miesięcy możemy coś osiągnąć. Czy ta praca przyniesie lepszy wynik? Życzymy sobie tego.
rozmawiał: Wojciech Czaputa